czwartek, 1 stycznia 2015

1.


Lotnisko Dresden Flughafen, Drezno, Niemcy

  Po dwóch godzinach jazdy samochodem w końcu dotarliśmy do Drezna, a dokładniej dotarliśmy do lotniska, z którego za godzinę wylecimy do Oslo.
- Nie odchodźcie za daleko. Za 40 minut wszyscy mają tu być. - powiedział trener Stockl.
Usiadłem na jednym z wielu krzeseł na lotnisku w Niemczech. Upiłem łyk kawy z papierowego kubka i rozkoszowałem się ciepłem. które przeszło przeze moje ciało. Na lotnisku panował spokój. Było niewielu ludzi, którzy podobnie jak ja byli zaspani. Nawet chłopaki siedzieli cicho.
 Wczoraj odbył się pierwszy konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich. Nieźle się spisaliśmy, więc byliśmy w całkiem niezłym humorze. No może wszyscy. Tom jako jedyny nie jest szczęśliwy. I to nie tylko dlatego, że poszło mu kiepsko w konkursie. Tom nie jest szczęśliwy już od dobrych 5 miesięcy. Co stało się  5 miesięcy temu? Już wyjaśniam. Otóż 5 miesięcy temu niejaka Sarah Hendrickson złamała serce naszemu Tomusiowi. Chłopak się pozbierać teraz nie może. Próbujemy mu pomóc, ale on nie daje nam nawet spróbować. Martwimy się, trener się martwi a jak trener się martwi to jest to już coś poważnego. Tom jest kompletnie bez formy, jak tak dalej pójdzie to wyląduje w pucharze kontynentalnym. Nie mogę na to pozwolić! Co toto to nie! Najlepszym sposobem na tego wąsatego niedorajde będzie nowa dziewczyna. Niestety Hilde kiedy tylko usłyszy o nowej dziewczynie od razu wpada w furie. Krzyczy, biega, tupie nogami. No po prostu wariat, mówię wam. Przedstawiłem mu już chyba z tuzin dziewczyn, ale wszystkim mówił, że przeprasza, ale nie jest gotowy na nowy związek. Idiota po prostu.
- Normalny jesteś?! - nagle usłyszałem czyjeś krzyki, więc szybko odwróciłem się w tamtą stronę. No tak. Fannemel wrzeszczy na Velte. Normalka. - Musisz zawsze na mnie coś wylać?!
- No sorry stary, to przez przypadek.
- Przez przypadek - zaczął go przedżeźniać Anders.  Tak jest zawsze. Codziennie się kłócą o byle co żeby za 5 minut gadać ze sobą jakby się nic nie stało. Anders i Rune są trochę jak stare małżeństwo.
Ciągle się kłócą, wyzywają, ale skoczyliby za sobą w ogień.


 Godzina minęła bardzo szybko i już byliśmy na pokładzie samolotu. Razem z chłopakami usiedliśmy na tzw. szóstce , trener z resztą sztabu usiedli trochę dalej. W samolocie panowała praktycznie pustka. Oprócz nas było może z 10 osób rozsianych po całym pokładzie. Najbardziej zainteresowała chłopaków dziewczyna w mniej więcej naszym wieku. Ładna brunetka siedziała niedaleko nas przy oknie. Między nami powiem wam, że jeśli nie miałbym żony i dzieci to sam bym zagadał. Chłopaki właśnie kłócili się, który do niej pójdzie. Tak właściwie to trzech się kłóciło. Fannemel, Stjernen i Velta. Jacobsen ma żone tak samo jak ja, więc przysłuchiwał się ich kłótni a Hilde jak to Hilde nie miał zamiaru nawet na nią spojrzeć. Nagle mnie oświeciło. Spojrzałem na dziewczyne i zilustrowałem ją wzrokiem. Brunetka z brązowymi oczami to ideał Toma. Zawsze tak mówił, więc na pewno się to nie zmieniło. Tom miał słuchawki na uszach, więc miałem pewność, że nas nie słyszy.
- Chłopaki mam plan. - umilkli i patrzyli się na mnie wyczekująco. - Spikniemy ją z Tomem.
- Anders już tyle razy próbowaliśmy. On nie chcę nowej dziewczyny. - powiedział Rune.
- Wiem, ale zawsze poznawaliśmy go z norweżkami. Ta na pewno nie jest z Norwegii. Tym razem może się udać.
- Nie jestem za bardzo przekonany. - powiedział Jacobsen.
- Spróbujmy, ostatni raz.


Kiedy skończyliśmy opracowywać plan, zostało nam ostatnie do uzgodnienia. Kto do niej pójdzie.
- Ja! - Andersy i Rune podnieśli ręce do góry. Super.
- Uważam, że najlepiej będzie, jeśli pójdę ja. Was będzie korcić, żeby ją poderwać a ja mam żonę więc..
- No dobra idź. - powiedzieli. Spojrzałem na Toma. Patrzył się w okno niczego nieświadomy. Mam nadzieje, że tym razem pozwoli sobie pomóc. Westchnąłem i wstałem ze swojego miejsca.
- Trzymajcie kciuki.
Przeszedłem ten kawałek dzielący nasze siedzenia i stanąłem nad nią.
- Cześć, przepraszam, że przeszkadzam, ale mogę tu usiąść? Moi kumple nie dają mi spokoju. - pokazałem na chłopaków, którzy jak na zawołanie zaczęli robić jakieś dziwne miny, bić się.
- Jasne. na twoim miejscu też bym się przesiadła. - po tych słowach poczułem ulgę. Usiadłem obok niej, teraz musiałem wykonać punkt drugi planu.
- Anders Bardal - powiedziałem podając jej rękę.
- Zuzanna Kossakowska. - jak? - Ale możesz mówić po prostu Zuza.
- Okej. Nie jesteś z Norwegii, co nie?
- Nie, jestem z Polski. - Polska? Tom kocha ten kraj! Lepszej dziewczyny nie mogłem mu znaleźć.
- Naprawdę? To super. Byłem w Polsce z kilkanaście razy.
- Wow, to dużo. Jak ci się podoba?
- Bardzo. Polska to bardzo piękny kraj.
- Trudno się nie zgodzić. - zaśmiała się lekko. - Zwłaszcza Zakopane jest piękne. Z tego co kojarzę to jesteś skoczkiem narciarskim, tak?
- Tak. Oglądasz skoki? - powiedz tak, powiedz tak. powiedz tak..
- Uważasz, że rodowita polka z Zakopanego nie lubiłaby skoków? - spytała z oburzeniem, ale po chwili zaczęła się śmiać. - No pewnie, że oglądam, wczoraj też oglądałam,
- I jak ci się podobało?
- Było okej, ale gdyby był Stoch to byłoby jeszcze lepiej. - odpowiedziała, na co ja się zaśmiałem.
- No tak, patriotka. - zaczęliśmy się śmiać - no dobra, wiesz czym się zajmuje, ale ja nie wiem co ty robisz. Więc?
- Jestem kompozytorem, piszę piosenki, te sprawy. - odpowiedziała.
- Serio? To musi być super.
- Zależy. Czasami mam w najmniej odpowiednim momencie przypływ weny i rzucam wszystko żeby zapisać wszystko co mam w głowie. Moi znajomi się często ze mnie śmieją z tego powodu. - uśmiechnęła się i kontynuowała dalej - Kiedyś oglądaliśmy w kilka osób horror u mnie w domu. Wiesz, siedzimy sobie na kanapie, jest jakiś straszny moment a ja nagle mam przypływ weny i się nagle wręcz rzucam na mój notes i wszyscy zaczynają się drzeć, jedna osoba spadła na podłogę, no mówię ci normalnie szaleństwo jakieś. - zacząłem się śmiać na co ona się oburzyła, bo uważa, że to wcale nie jest śmieszne, że ma takie przypływy weny.
- Wiesz co? - spytała kiedy się uspokoiłem.
- Co?
- Tak właściwie to możemy rozmawiać po norwesku. - ona umie mówić po norwesku?! Ideał dla Toma po prostu, jak on jej nie będzie chciał to ja już nie wiem.
- Serio? Zapomniałaś, że mówisz po norwesku? - spytałem już w swoim ojczystym języku.
- O Boże, każdemu może się zdarzyć. - powiedziała przewracając oczami.
- No tak. Do Oslo jedziesz w jakimś konkretnym celu czy tak po prostu?
- Współpracuje z tutejszym studiem nagraniowym. Przyjeżdżam tu po parę razy w miesiącu. - odpowiedziała. - Mam tu nawet mieszkanie.
- Tak to mieszkasz w Zakopanem, tak? - spytałem.
- Nie, mieszkam w Krakowie. - odpowiedziała patrząc na widoki za oknem, a raczej na ich brak. Same chmury.
- To światowa dziewczyna jesteś. - zaśmiałem się a ona razem ze mną. Spojrzałem w stronę chłopaków, Tom  w dalszym ciągu ignorował cały świat.
- O czym tak myślisz? - spytała Zuza. Kurde. Kłamać czy mówić prawdę?
- O niczym ważnym.
Chyba uwierzyła. Chyba.



******************************************************************************

Witam was! Nowy rok, więc próbuje z nowym opowiadaniem. Nie mam pojęcia, które to już z kolei ale mam nadzieje, że tym razem uda mi się dotrwać do końca.
Proszę oczywiście o komentarze i linki do waszych blogów. - Ola ;)

1 komentarz:

  1. Kupiłaś mnie już samym bohaterem,bo kocham Toma. Znaczy uwielbiam go jako bohatera. Zainteresowałaś mnie też wstępem wiec możesz liczyć na to ze bd się tu pojawiać :))
    Zapraszam do mnie na :
    dzieki-tobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń